Felietony

Gruzja 2011 cz. II Samcche-Dżawachetia, Kachetia, Kaukaz

Malowniczymi drogami prowadzącymi od monastyru Nikorcminda udajemy się w kierunku Kutaisi. Po drodze odwiedzamy także monastyr Gelati – jedno z ważniejszych miejsc na mapie Gruzji. Byłem w nim zaraz po wojnie w 2008 roku i widzę, że poczyniono liczne prace renowacyjne – zadaszono budynek dawnej akademii oraz wymieniono dachówkę na wieży kościoła św. Mikołaja. Odpoczywamy chwile w cieniu zabytkowych budynków, spotykając przy okazji grupę Polaków. Czas nagli, ruszamy więc do Kutaisi…
Więcej…

Gruzja 2011 cz. I Górna i Dolna Swanetia, Racza – Leczchumi

W sierpniowe popołudnie stawiamy się wszyscy w porcie lotniczym Balice w Krakowie skąd mamy zamiar odlecieć do Kijowa a potem do Tbilisi. Zamiar to dobre słowo, bo okazuje się, że samolot jest opóźniony o pięć godzin! Obawiamy się czy zdążymy na następny samolot w Kijowie. Jednak nadajemy bagaż bezpośrednio do Tbilisi, wierząc, że jednak się uda. Długie godziny oczekiwania umilamy sobie w lotniskowej knajpie kolejnymi browarami. W tym czasie zmieniają się wersje jaki samolot po nas przyleci z Kijowa…
Więcej…

Gruzja, nie Georgia!!!

Władze Gruzji nieświadomie wyrządzają krzywdę prestiżowi swej ojczyzny apelując do różnych krajów świata o zastąpienie używanej w nich dotąd tradycyjnej nazwy (o ile nawiązuje ona do rosyjskiej nazwy Gruzija) nazwą anglosaską: Georgia. Pomijając już groźbę dwuznaczności (tak samo brzmi nazwa jednego ze stanów USA), spójrzmy na sprawę od strony historycznej: nazwa Gruzja wcale nie jest rosyjska (a to właśnie stanowi punkt wyjścia niefortunnego pomysłu co do ewentualnej zmiany), lecz najprawdopodobniej stanowi kontynuację starożytnej nazwy Iberii…

Więcej…

Gruzja 2010 – Pankisi, Tuszetia i Swanetia

Pociąg z Baku wjechał na peron dworca w Tbilisi mocno spóźniony. Wysiadamy dość zdenerwowani, że nie zdążymy na marszrutkę do Wąwozu Pankisi, który jest kolejnym etapem naszej podróży. Na peronie zaczepia nas taksówkarz, krótkie targi o cenę i jedziemy z nim do dworca Ortaczała za 18 lari. Jeszcze tylko wymienić kasę po drodze i w ekspresowym tempie docieramy na dworzec marszrutek. Taksówkarz od razu wskazuje nam właściwego busa. Ładujemy plecaki do tyłu transita i czekamy na odjazd. Jesteśmy dosyć ciekawym zjawiskiem – turyści dość rzadko jadą w tamte strony. W międzyczasie podchodzi do nas facet i pyta gdzie jedziemy potem. Mówię, zgodnie z prawdą, że do Tuszetii…
Więcej…

Wywiad Pani Tei Kamuschadze

Wywiad Pani Tei Kamushadze z Prezesem Stowarzyszenia Panią Katarzyną Szalbot oraz Panem Maciejem Łachem dostępny jest w formie pliku PDF. Pierwotnie ukazał się w biuletynie Programu Stypendialnego im. Lane’a Kirklanda.
Zapraszamy do lektury.

pdf Pobierz wywiad [.pdf]

Kachetia – stolica wina

W nocy w pociągu Erewań – Tbilisi budzi nas kontrola graniczna. Najpierw Armeńska, pogranicznicy mają na wyposażeniu małe laptopy i w nich sprawdzają paszporty. Po jakimś czasie pojawia się kontrola gruzińska. Ci z kolei zabierają wszystkie paszporty i idą sprawdzać na posterunek. Trwa to dość długo. Na tyle długo że po między jedną a drugą wizytą funkcjonariuszy przysypiamy. W międzyczasie pojawiają się celnicy i zaczynają grzebać po przedziałach. U nas widząc, że sami turyści, dają sobie spokój. Ale w sąsiednim przedziale u poznanej wcześniej staruszki znajdują spory kawał sera…
Więcej…

Śniadanie w Kijowie, kolacja w Tbilisi czyli Kaukaz Południowy 2009

Po kilku miesiącach przygotowań, czytaniu przewodników i materiałów dostępnych w Internecie, układaniu trasy, kupowaniu (jak najkorzystniej) biletów lotniczych, wreszcie wyruszamy kolejny raz na Magiczny Południowy Kaukaz. Drugiego sierpnia popołudniu z Krakowa wytaczamy się dwoma samochodami naszych przyjaciół na lotnisko do Pyrzowic. Tempem grubo ponad dozwoloną prędkość docieramy przed sam terminal. Oczekiwanie na odprawę, snujemy się po lotnisku. Wreszcie rusza odprawa, ustawiamy się w długiej kolejce…
Więcej…

Gruzja after the war

Wiedziałem że tu jeszcze wrócę. Nie mogłem się pogodzić z tym, że wtedy w sierpniu, w czasie wojny wyjechałem. Nasza postawa – nie ewakuowaliśmy się wraz z większością turystów tylko później, ostatnią ewakuacją organizowaną przez naszą ambasadę – zaskarbiła nam przyjaźń i uznanie wśród Gruzinów, jak choćby u Iriny – właścicielki najpopularniejszego hostelu w mieście. Rozsądek, jak się nam wtedy zdawało, wziął jednak górę i podjęliśmy decyzję o ewakuacji – w dniu wyjazdu ruskie czołgi były już w Gori – 60 km od Tbilisi. Teraz jednak żałujemy naszej decyzji…
Więcej…

Gruzja 2008 – dobre miejsce do umierania

Tym krajem interesowałem się od dawna. Śledziłem jego najnowszą historie, od ogłoszenia niepodległości przez rewolucję róż, aż do dzisiaj. Wiedzę czerpałem z nielicznych publikacji prasowych i książek (W. Jagielski „Dobre miejsce do umierania”, P. Reszka „Miejsce po imperium” – polecam). I wreszcie jestem – samolot z Kijowa ląduje na płytowym pasie lotniska w Tbilisi. Sprawna odprawa graniczna, bagaż i wychodzimy przed terminal. Ogarnia nas upał i pewien charakterystyczny, trudny do opisania zapach powietrza. Jedziemy do miasta na kwaterę do Iriny…
Więcej…